Przez
długi czas miejscowi uważali, że Lanzarote to najbrzydsze miejsce na
ziemi. Swoje zdanie zmienili dzięki Cesarowi Manrique, który swoimi
projektami podkreślił wulkaniczne piękno wyspy. Paradoksalnie to właśnie
wulkany, których wybuchy w XVIIIw. zmusiły do emigracji ponad połowę
ludności, są dziś jej największym skarbem i atrakcją turystyczną. Na
żadnej innej wyspie nie ma ich tak wiele jak tutaj. Otoczone polami
zastygłej lawy robią wrażenie, jakby dopiero co wybuchły, a ostatni
wybuch miał miejsce w 1827 roku.
Na Wyspie znajduje się Park Narodowy Timanfaya, powstał on na terenach wulkanicznych, po potężnej serii erupcji, które miały miejsce codziennie przez 6 lat z około 300 kraterów. Alternatywna nazwa parku to Góry Ognia. Timanfaya to miejsce, gdzie można poczuć wulkaniczny charakter
wyspy – kamienie znajdujące się kilka centymetrów pod ziemią mają do
100°C. Personel
parku udowadnia prawdziwość powyższych pomiarów, organizując pokazy
polegające na wrzucaniu do dołów w ziemi suchych gałęzi, które
natychmiast się zapalają, czy wlewając wodę do szczelin w ziemi, które
natychmiast zagotowana wybucha na kształt gejzera. Na jednym z wulkanicznych stożków znajduje się punkt widokowy oraz restauracja El Diablo,
która serwuje dania z grilla ogrzewanego przez ciepło wulkaniczne.
Winnice znajdujące się na Lanzarote
posiadają ciekawą tradycyjną metodę kultywacji: pojedyncze winorośle
sadzi się we wgłębieniach, a naokoło budowane są małe kamienne murki. Ta technika umożliwia
lepsze wykorzystanie opadów i rosy, a także zabezpiecza rośliny przed wiatrami. Wina ze względu na trudne warunki uprawy są drogie.
Wspomniany wcześniej Manrique swoją życiowa misją uczynił niedopuszczenie do zniszczenia wyspy przez masową turystykę. Architekt - ekolog był przeciwnikiem stawiania wysokich hoteli i ustawiania reklam, dlatego ich na Lanzarote nie znajdziemy. Zaiast tego na Lanzarote dominuje niska biała zabudowa z oknami i drzwiami w kolorze zielenie lub niebieskiego, oraz projekty harmonizujące z otoczeniem. Do dziś wyspiarze i włodarze dbają o to, by Lanzarote rozwijała się zgodnie z estetyką zaproponowaną przez architekta. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych projektów Manriquesa jest Jameos del Agua - to zespół połączonych jaskiń, przekształcony w dzieło sztuki użytkowej. Znajduje się tam uroczo położona kawiarenka, grota z jeziorem, w którym żyją tysiące białych krabów, egzotyczny basen, sala koncertowa, a także muzeum wulkanologii.
Ostatnim punktem naszej wyprawy na Lanzarote było Los Harvideros, wybrzeże z zastygłej lawy wpadającej do wody. To tu woda rozbija się wpadając do grot i jaskiń, jakie przez lata wyżłobiła, trzeba tylko uważać by nie dać zaskoczyć się wodzie :)
bajeczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńKasiu fakt - można się zakochać !!!
OdpowiedzUsuńpozazdrościć! chętnie przeniosła bym się teraz do takiego pięknego miejsca;)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjecia!!
OdpowiedzUsuńxxo