Przez
długi czas miejscowi uważali, że Lanzarote to najbrzydsze miejsce na
ziemi. Swoje zdanie zmienili dzięki Cesarowi Manrique, który swoimi
projektami podkreślił wulkaniczne piękno wyspy. Paradoksalnie to właśnie
wulkany, których wybuchy w XVIIIw. zmusiły do emigracji ponad połowę
ludności, są dziś jej największym skarbem i atrakcją turystyczną. Na
żadnej innej wyspie nie ma ich tak wiele jak tutaj. Otoczone polami
zastygłej lawy robią wrażenie, jakby dopiero co wybuchły, a ostatni
wybuch miał miejsce w 1827 roku.